czwartek, 31 października 2013

31.10.1981[*]


Wiem,że może nie wszyscy są ich fanami,ale należy im się hołd.
Wznieście różdżki ku górze !

Na ruinach domu Potterów przyczepiono złotą tabliczkę z napisem:

„W tym miejscu, nocą 31 października 1981 roku,
stracili życie Lily i James Potterowie.
Ich syn, Harry, jest jedynym czarodziejem,
który przeżył Mordercze Zaklęcie.
Ten dom, niewidzialny dla mugoli,
pozostawiono w ruinach
jako pomnik pamięci po Potterach
i aby przypomnieć o przemocy,
która rozdarła ich rodzinę.” 


                          






Za ludzi,którzy w mrocznych czasach trzymali się ścieżki dobra.
Za Lily i James'a Potterów.
Za miłość.

niedziela, 27 października 2013

Miniaturka II

"Prosiliście,więc macie,oto druga część i mam nadzieje,że ostatnia...i tak tak wiem,że za krótka.Pisałam ją spontanicznie,tak mnie nagle natchnęło..o 3 w nocy ;p"

Pustka.To właśnie czuje.Przenika ona całe moje ciało.Od czubka głowy,aż po palce u stóp.
Jednak to serce odczuwa ją najbardziej.
Minęło ile..2,5,10lat ? A ja wciąż ją czuje.Jej zapach,smak,dotyk.Lecz za późno na jakiekolwiek wyznanie tego co czuje,bo jej już nie ma.Znudziłem się jej.Byłem zabawką.
Zabawka,tym jestem ?!
Od jej odejścia przez moje życie przewijało się dziesiątki,a może setki kobiet,ale to wciąż nie ta kobieta.
Mój przyjaciel powtarzał mi,że była głupia,skoro ode mnie odeszła,a raczej od tego co między nami było.
A może ona jest bardzo mądra ? Zrozumiała jakim jestem człowiekiem.
Mordercą.Co tam że byłym mordercą,wciąż jednak morderca,siedzi gdzieś głęboko w mej duszy.
Mroczny Znak.Śmierciożerstwo.To ono uczyniło mnie..tym czymś.
Uczyniło mnie Potworem przez wielkie P.
"Nikt z nas nie był i nie jest potworem,no może z kilkoma wyjątkami.
Mniejsza z tym.Potworem był Voldemort,żyjąc bez miłości,a żyjąc nienawiścią.Był przepełniony złem.
Ty jesteś dobry Blaise,wiesz co to miłość" powiedział mi kiedyś Draco.
Co on tam wie.
Ma cudowne życie,Hermiona zgodziła się zostać jego żoną,mają cudowną córeczkę,która już niedługo idzie do Hogwartu i synka Scorpiusa w drodze na ten świat.Posadkę w ministerstwie.Ma po prostu czyste konto.
A ja? Co ja mam ?
Ja mam tylko wspomnienia.
Wspomnienia tej cudownej przepełnionej ognistym temperamentem rudej istotki,która zawładnęła mym sercem.Sercem Śmierciożercy.

poniedziałek, 14 października 2013

VIcz.2

"Przepraszam,że tak długo musieliście czekać.Nie ma to jak Gimbaza ;p"
CZYTACIE=KOMENTUJCIE :*

-Może uda nam się,ich gdzieś zgubić ?
-Nie wiem, na razie to nie mogę znaleźć moich botek.Widziałaś je gdzieś ?-spytała wchodząc pod łóżko.
-Ginn,jesteś czarownicą-westchnęła.
-Ah,no racja Accio botki..ała-syknęła rozmasowując sobie głowę.Starsza gryfonka zaśmiała się.
-Choć już bo się spóźnimy-powiedziała.
-Już,już-odpowiedziała Gin poprawiając pasek w swoim czarnym puchowym płaszczyku.
Był Listopad,a na dworze temperatura wynosiła poniżej 0 stopni.Ludzie poubierani byli w ciepłe puchate płaszcze i wełniane czapki.
Przechadzając się ulicami Hogsmead  dwie piękne dziewczyny obmyślały plan pozbycia się swoich towarzyszy.
-Okej,będą czekać na nas przed Trzema miotłami .Plan jest taki : rzucamy na siebie zaklęcia kameleona,bezszelestnie zakradamy się się do nich od tyłu,rzucamy w nich drętwotą.Lewitujemy w jakieś mało widoczne miejsce zdejmujemy z siebie zaklęcie i rzucamy na nich no  i mamy jakąś godzinkę na zakupy-powiedziała Ruda z uśmiechem seryjnego mordercy zacierając ręce.
-Ginny,naoglądałaś się za dużo seriali detektywistycznych i kryminalnych jak byłaś u mnie w wakacje-powiedziała Granger patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
-Myślę,że to by się udało.Wiesz przecież,że dłużej niż 5 minut ze sobą nie wytrzymamy.
-Wiem i to mnie przeraża.Że też musiałam,go wylosować.Jak będzie siedział cicho i nie będzie taki irytujący to może nie będzie potrzeby łamać mu nosa po raz kolejny-powiedziała zamyślona Hermiona.
-Jeden raz to i tak za dużo.Mój nos już nie jest taki idealny.-usłyszały męski głos za swoimi plecami.
-Cholera,mam nadzieje,że nie usłyszeli naszego planu-powiedziała Gin szeptem przysuwając się do Hermiony.
-Twojego Gin,twojego-odszepnęła Herm po czym odwróciła się do Malfoy'a i Zabini'ego,którego nie słyszała wcześniej.
-Hej,Blaise-przywitała się.
-Cześć,Mionka-uśmiechnął się.
-Możemy już zacząć zakupy?-spytała podekscytowana Gin.
-Oj tak,nie mogę się doczekać twojego widoku w obcisłej sukience-powiedział Diabeł z błogim uśmiechem, na co Malfoy patrzył z politowaniem.
-Co to to nie.Nie idę z tobą.Malfoy'a jeszcze zniosę,ale ciebie nie-powiedziała.
-Okej,to ja pójdę z Weasley,a ty z Granger,pasi ?-spytał Malfoy.
-Idealnie-powiedziała zadowolona Herm.
-To okej jest..12,więc spotkamy się o 14.
-O nie!To stanowczo za mało czasu-oburzyły się gryfonki.
-Kobiety-westchnęli panowie i ruszyli z cierpiętniczymi minami.

***

-Jak wyglądam ?-spytała się wychodząc z przymierzalni.
-Jak wiewiórka owinięta w fioletowy ozdobny papier-powiedział Draco z ironicznym uśmieszkiem.Może i wyglądała ładnie ,ale to na pewno nie to.
-Wiesz co Malfoy,weś ty się już lepiej nie odzywaj-powiedziała zła i wróciła do przymierzalni.
Panna Weasley już od 2,5 godziny szukała swojej wymarzonej sukienki na bal.Przymierzyła już chyba z tysięczną sukienkę,ale jak zwykle albo coś nie pasowało je,albo oczywiście jemu.
Znudzony Malfoy co chwile przewracał strony kolejnej gazety o quidditch'u,gdy usłyszał chrząknięcie.Podniósł wzrok z nad gazety i zaniemówił.
-I jak?-zapytała nieśmiało.
-No..no.Bierzemy-wyjąkał oszołomiony.Jeszcze nigdy nie widział,aby dziewczyna tak,zgrabnie prezentowała się w takiej sukience,i to w jego ulubionym kolorze.
"To se wybrała sukienkę,idealnie pasuje pod kolor paczałów Blaise'a"pomyślał i zaśmiał się w duchu na  swoje myśli.
-Okej sukienkę mamy.-Uff-Nie ciesz się,jeszcze buty i dodatki-powiedziała uradowana "wiewiórka" wychodząc ze sklepu i tanecznym krokiem ruszyła w poszukiwaniu sklepu z butami.
-Salazarze,ratuj.

***
-Mionka,to już piąty sklep,zlituj się nad biednym Diabełkiem-powiedział Blaise z rozpaczą.
-Nie,Blaise.Będziemy tak chodzić do puki czegoś nie znajdę-powiedziała wchodząc do sklepu.
-Dzień dobry,w czym mogę pomóc?-spytała się na oko 45letnia kobieta w dość..hipisowskim stylu,na co Blasie wytrzeszczył gały i tylko kuksaniec w żebra od Hermi uchronił go przed utratą oczu.
-Szukam sukni na bal-powiedziała Hermiona.
-Ah,bal,jakże bym chciała powrócić do tamtych czasów-rozmarzyła się-A ten tutaj to jak sądzę przyjaciel twojego partnera-zaśmiała się na widok ich min-macie to wypisane na twarzy.Chodź za mną moje dziecko-powiedziała do miony.
-Herm,ale ty nic nie masz na twarzy,może ja mam ?Niee moja przystojna twarz-podbiegł do najbliższego lustra przyglądając się swojemu odbiciu-..ale..ale ja nic nie mam na twarzy-powiedział patrząc na Herm niewiedzącym wzrokiem,na co ta wybuchła śmiechem i podążyła za kobietą na zaplecze pozostawiając Zabini'ego na pastwę losu i mnóstwa sukienek.
-Masz jakieś konkretne oczekiwania-zapytała spoglądając na sukienki wiszące na wieszakach.
-Chciałabym by była prosta,kobieca i zjawiskowa.
-Chyba mam odpowiednią-powiedziała wyciągając z pudła szczelnie zamkniętą suknię-Ta będzie idealna.No,a teraz przymierzaj.
Hermiona wykonała polecenie i przebrała się.
-Mioona pośpiesz się,nie będę czekał wiecznie-powiedział znudzony Diabeł.
-Już wychodzę-powiedziała.Przesunęła parawan i stanęła przed chłopakiem,któremu na jej widok rozbłysły niebezpiecznie oczy.
-No Hermi,wyglądasz tak sexownie,że mam ochotę wziąć cie tu i teraz,ale nie chce się narazić na gniew wieelkiego blond-włosego Smoczka-powiedział Diabeł,na co dziewczyna rzuciła w niego butem,lecz ten zrobił szybki unik i tylko spojrzał na nią z wyrzutem.
-Nie pozwalaj sobie Zabini,ale to pierwsze uznam za komplement-powiedziała i wróciła za parawan.
-Bo był komplementem,tyle że ode mnie-burknął pod nosem,na co dziewczyna się zaśmiała.

***
-No to jest..15.28,ogłaszamy koniec zakupów-powiedziały,na co chłopcy zawyli ze szczęścia i radowali się jak małe dzieci.
-Kretyni-mruknęła z lekkim uśmiechem patrząc na dwóch prawie dorosłych mężczyzn okładających się dla zabawy pięściami,śmiejąc się przy tym jak dzieci.
-Tee,gady my się już zbieramy!-krzyknęła Ginn.
-Chodźmy już,robi się coraz zimniej-powiedziała Herm mocniej opatulając się szalikiem i kierując swoje kroki w stronę Hogwartu.

***
Nadszedł ten upragniony przez wszystkich dzień.Dzień balu.Balu integracyjnego-który jak miał nadzieję Drops-wreszcie zjednoczy znienawidzone domy.Ostatni tydzień był ciężki,nie tylko dla uczniów,ale i dla nauczycieli,którzy musieli pilnować by w szkole panował spokój.Gryffindor i Slytherin prowadziły między sobą zaciętą walkę,rzucali s siebie klątwami,podrzucali zabronione eliksiry i różne gadżety ze sklepu Weasley'ów by zrujnować życie osobie z przeciwnego domu.Posypało się wiele punktów-które na szczęście i nieszczęście nadrabiała dwójka wrogów,więc walka była zacięta-i wieele szlabanów.
Nauczyciele mieli już dość i z wielką nadzieją czekali na zbliżający się bal,by wreszcie chociaż trochę odpocząć od tego szaleństwa.

***
-Okej,jeszcze tylko makijaż,włosy,sukienka i gotowe-powiedziała Ginn wychodząc z łazienki w samym ręczniku.
-Nie wiem co zrobić włosami-mruknęła Herm siedząc przed toaletką i podkreślając usta czerwoną szminką.
-Oh,wystarczy,że je rozpuścisz,trochę podkręcisz i będziesz mieć sexowne fale-powiedziała ryży* Weasley szukając swoich zielonych szpilek.
-Dzięki,Ginny.No to czas na sukienkę-powiedziała i podeszła do szafy gdzie na wieszaku wisiała piękna czerwona sukienka,którą wręczyła jej właścicielka sklepu.Poszła do łazienki,gdzie przebrała się w swoją idealną sukienkę,podeszła do lustra i założyła na szyję i uszy piękny komplet małych perełek,które dostała od Rona na urodziny.
"Jeszcze tylko buty i mogę ruszać w tany"-pomyślała i wyszła z łazienki.
-Wow-wyrwało się obydwu gryfonkom.
-Ginny,Blaise padnie z wrażenia-powiedziała zachwycona wyglądem Ginewry.
-I żeby już nie wstał.Ty za to wyglądasz jak sexbomba,przy tobie wyglądam jak szara myszka-uśmiechnęła się.
-A wiesz,że Diabeł ma zielone oczy,żeście się wpasowali-powiedziała starsza gryfonka,gdy te już wychodziły z PW** gryfonów.
-O rany,to już wiem dlaczego tak bardzo podobała się Malfoy'owi-westchnęła zrezygnowana.

***
-No gdzie one są-niecierpliwił się.
-Wiesz jak to jest ciuchy,buty,makijaż
-Granger,może nakładać tone makijażu i nic jej to nie da.
-Zdziwisz się Draco,bo Miona,nie jest typem"wytapetowanej Barbie",a w sukni wyglądała zabójczo-powiedział Blaise.
-Ruda,to samo-powiedział Smok.
-No długo jeszcze-niecierpliwił się.Już od ponad 20 minut wraz z Zabini'm czekali na nie przed WS.Wokół było już dużo par,które szeptały do siebie podnieconymi głosami.
-Cześć chłopaki-usłyszeli męski głos.
-Hey Nott,gdzie masz swoją partnerkę ?
-Tutaj-usłyszeli cichutki kobiecy głos dochodzący z za pleców Teo,by po chwili ujrzeć drobną blondynkę z niebieskimi oczami.Sukienka idealnie leżała na jej zgrabnym ciele,a w uszach miała..rzodkiewki!
-Pom..Luna Lovegood-poprawił się Draco pod wpływem groźnego spojrzenia Teodora.
-Malfoy,cześć Diable-przywitała się.
-Hej Luna,pięknie wyglądasz-powiedział na co dziewczyna lekko się zarumieniła,a Teo spojrzał na nią z..czułością ?
Nagle zrobiło się cicho,wszyscy wpatrzeni byli w schody.
-Co się stało,coś ciekawego ?-spytał się Dracon Teodora.
-Odwróćcie się pacany-powiedział oszołomiony.
Tak też zrobili.
-O,Merlinie-jęknęli na ten widok,by po chwili zanieść się głośnym śmiechem.


*ryży-oznacza..rudy ;p
**PW-Pokój Wspólny

poniedziałek, 7 października 2013

Miniaturka I

"Pierwsza moja miniaturka,więc nie bijcie,jeśli się nie spodoba"

 
Znów ten sam pokój.Ten sam wystrój,zapach i mrok.To samo łóżko i ta sama para kochanków. Cisze przerywały ich jęki i przyśpieszone oddechy.W powietrzu czuć było zapach potu,namiętności i pożądania.
-Taak,nie przestawaj-jęczała,prosząc swego partnera by ten wreszcie skończył swe katusze i dał jej spełnienie.Głośne krzyki rozkoszy i już.
Rytuał skończony.
Dzień w dzień to samo,zero uczuć,czysty ostry seks.Musiała z tym skończyć,to zaszło za daleko.Zrobiła to co musiała.
Uciekła.
Uciekła od niego.Jego ust,oczu,głosu i kuszącego ciała.Chciała zapomnieć i żyć dalej.
Nie odzywał się,ani razu.To ułatwiło jej sprawę.
Wyjechała z kraju,po mimo próśb jej przyjaciółki,zrobiła to.Miała być wolna od niego,już na zawsze.
Ale jak zwykle życie dało jej porządnego kopa w tyłek.Czuła się coraz gorzej,mdłości i omdlenia nie ustawały.Poszła do lekarza,to co usłyszała,po raz kolejny wywróciło jej życie do góry nogami.
Ciąża.
Jest w ciąży.Z nim.Z jej przekleństwem.
Minęły lata,jej życie wreszcie się ułożyło.Przez ten cały czas mieszkała w Austrii z dala od niego.Była matką,dwójki cudownych dzieci,tak podobnych do niego.Skończyły właśnie 11 lat,więc czas na powrót,by mogły poczuć tą samą magie co ona.W jej drugim domu.W Hogwarcie.
-Mamo,musimy już jechać-usłyszała głos Blair.Jej córeczki.-Ian czeka na nas w aucie.
-Już skarbie,idę-powiedziała 29letnia Ginevra Molly Weasley  do swej  i jego córki.Do córki Blaise'a Zabiniego.