"No więc Ta dam! Wybaczcie,że tak długo rozdział miałam napisany dawno temu ,ale jakoś nie miałam czasu by go przepisać.Mam nadzieję,że się spodoba,no i życzę miłej lekturki.Za błędy bardzo przepraszam ;p"
-Diable powiedz mi,że to tylko,sen.Bardzo zły sen-zaśmiewał się.
-Niestety stary,to się dzieję naprawdę-powiedział próbując złapać powietrze.
-Przecierz one wyglądają…jak ..jak tego się nawet nie da opisać-powiedział Smok ocierając łezkę śmiechu-Osz kur..idą tu,kryć się.
-Ratuj się kto może-szepnął cicho Blaise,ale było już za późno w ich stronę zmierzaly wytapetowane,prawie,że gołe siostry Greengrass
-Draacusiu,tutaj jesteś moje kochanie.
-Spadaj Astoria,czekamy na nasze partnerki,a z tego co mi wiadomo wy idziecie z jakimiś głąbami z Huffelpuf’u –powiedział zirytowany Malfoy.
-Ależ Blaise’iku możesz iść ze mną.Ta zdrajczyni krwi nie powinna mieć prawa nawet na ciebie spojrzeć-skrzeczała Dafne uwieszona na ramieniu Zabiniego,który bezgłośnie modlił się o wybawienie.
-O! Patrzcie jakieś krukonki mają takie same sukienki co wy-powiedział z udawanym oburzeniem Draco myśląc czy ich stroje można nazwać sukienkami czy raczej przepaskami na biodra-To karygodne.
-Gdzie ?! Chodź szybko Daf-powiedziała oburzona plastikowa lala,poprawiając równie sztuczny co wszystko inne biust.
-Pa pa skarbie-zatrzepotała zalotnie sztucznymi rzęsami Greengrass w stronę chłopaka i już ich nie było.
-Dzięki ci Salazarze,me modły zostały wysłuchane-powiedział Zab.Rozejrzał się w około,by sprawdzić na co do cholery oni wciąż się gapią.
-Smoku możesz mi powiedzieć na co…-nie dokończył,gdyż przerwał mu cudowny śmiech gdzieś u szczytu schodów.Spojrzał tam.
-Ej Malfoy-szturchnął swego przyjaciela,który z zainteresowaniem przyglądał się swoim wypielęgnowanym paznokciom –spójrz.Przyszła Miona.
-Po co mam patrzeć,skoro wyglądu Granger nawet tona makijażu i zaklęć nie pomoże-powiedział znudzony,ale spojrzał na schody.
Stała tam ona.Piękna brunetka w krwistoczerwonej sukni balowej i tego samego koloru szpilkach.Jej długie kasztanowe włosy falami opadały na plecy,lekko migocząc.Delikatny makijaż dodawał jej niewinności,ale nie na tyle by wydawała się ona grzeczna.Wydatne czerwone usta,aż prosiły się o pocałunek.Jeszcze raz otaksował całą jej sylwetkę dłużej zatrzymując się na wysokości klatki piersiowej,by wreszcie spojrzeć w jej czekoladowe oczy,w których nawet z tej odległości ujrzał wesołe iskierki.
-Granger-tylko to zdołał powiedzieć,gdy stanęła przed nim.
-I co,kopara opadła ?-zapytała z triumfalnym uśmieszkiem.
-No może..troszkę.Nie wiedziałem,że ty masz figurę i to jaką i takie duże cy..ała!-zawył z bólu rozmasowując sobie obite ramię-za co ?
-Za chęć do życia i miłość do ojczyzny-odpowiedziała zła i zarumieniona.Podeszła do Diabła i przywitała się z nim,ten zaś jak przystało na dżentelmena szarmanckim gestem ucałował jej dłoń.
-Gdzie rudzielec ?-zapytał Hermiony.
-Musiała na chwilkę wrócić do dormitorium.Wygląda przepięknie-westchnęła przypominając sobie wygląd Rudej.
-Prawdopodobnie tak,ale dla mnie lepiej by wyglądała bez ubrań-powiedział z uroczym smirkiem.
-Oh,Diable ty tylko o jednym-zaśmiała się Miona.
-A o czym innym mam myśleć w towarzystwie tak pięknych kobiet?-zapytał niewinnie na co dziewczyna spłonęła rumieńcem i zachichotała.
-Może o tym,że takie kobiety nigdy nie zwrócą na ciebie uwagi ?-usłyszeli ten cudowny przepełniony ironią głosik za swoimi plecami.
-No wreszcie jesteś wiewióreczko-powiedział odwracając się i gwizdnął z uznaniem-No no.Weasley do twarzy ci w zielonym.
Ta słysząc to lekko zarumieniła się i przewróciła oczami.
-No,skoro nasze piękne partnerki dotarły,czas ruszać na podbój parkietu!-wykrzyknął podekscytowany Zabini po czym popędził do WS zostawiając w tyle rozbawionych Hermione i Draco oraz zniesmaczoną Ginny.Po chwili wrócił by porwać za sobą zdezorientowaną wiewiórę.
(Jako,iż nie mam talentu do opisów i właściwie ich nie cierpię,zostawiam waszej wyobraźni pole do popisu i wyobrażenia sobie Wielkiej Sali)***
-Ale tu pięknie-szepnęła oczarowana.
-E tam,nic wielkiego-powiedział znudzony Malfoy.
-A ty jak zwykle potrafisz wszystko popsuć,włącznie z moim humorem.Chociaż raz mógłbyś nie wtryniać swojej arystokratycznej dupy i jakoś się zachowywać!-warknęła wściekła.Niech wszyscy diabli wezmą tego durnia!Po jej świetnym humorze nie ma już ani śladu.Szybkim krokiem odeszła od fretki.Podeszła do baru i zamówiła sobie tequile z lodem.
-Cześć Hermiono-usłyszała z za swoich pleców męski głos,odwróciła się i napotkała wzrok uśmiechniętego Justina.
-Część,Jus-powiedziała upijając drinka.
-Jak się bawisz ? Postarali się z wystrojem Sali.
-To prawda,jest przepięknie.Jakoś ujdzdzie.Ciągle tylko wkurza mnie ta fretk.
-Malfoy to Malfoy,on się nie zmieni.Nie pozwól zepsuć sobie tego wieczoru-powiedział-Zatańczysz?
-Z miłą chęcią-powiedziała uśmiechnięta i podążyła z chłopakiem na parkiet.Przetańczyła z chłopakiem kilka piosenek,gdy nagle ktoś obok jej ucha krzyknął ”ODBIJANY” i zamiast twarzy Justina ujrzała roześmianego bruneta o zielonych oczach.
-Jak się bawisz słoneczko ?
-Może być,a ty ?Gdzie Ruda ?
-Właśnie tańczy z Malfoy’em.Czy mam czuć się zazdrosny?-zapytał lekko naburmuszony.
-O kogo.Ginny czy Malfoy’a-zapytała zaczepnie
-No wiesz,nic mi nie wiadomo o tym abym zmieniał orientację-powiedział z udawaną złością,na co ona się zaśmiała,by pochwili spoważnieć.
-Patrz-wskazała brodą w stronę przytulającej się pary-Myślisz,że on ją kocha?
-Tak.To jak o niej ciągle mówi,patrzy na nią pokazuje nam najszczerszą miłość do tej małej wariatki-odpowiedział patrząc na szczęśliwych Teo i Lunę.
-Życzę im szczęścia,mam nadzieję,że ten związek przetrwa-szepnęła,po czym kończąc taniec wróciła do baru.
***
-Hermiona,wreszcie cie znalazłam-powiedziała ruda przekrzykując wokalistę Fatalnych Jędz.
-Po co,przecież cały czas tu siedzę-odpowiedziała pijąc kolejnego drinka.-Malfoy cały cza pożera cię wzrokiem-szepnęła podekscytowana.
-E tam,pewnie ci się przywidziało-machnęła ręką.
-Myślisz,że zaprosi cię do tańca?-spytała.
-Nie,przecież Pan-czystokrwisty-arystokrata-dupek-Malfoy nigdy nie dotknął by szlamy-powiedziała za co od razu oberwała od Rudej-Nie ważne,bierz drinka i na zdrowie!
***
-Czemu nie poprosiłeś jej jeszcze do tańca?
-Nie mam takiego zamiaru Diable-westchnął.
Przecież to twoja partnerka,wypadało by z nią zatańczyć-powiedział Blaise.
-Może masz rację-powiedział niechętnie.
-Ja zawsze mam rację.No,a teraz ruszaj swój zacny smoczy tyłek i idź do niej,bo zaraz jakiś napaleniec ci ją sprzątnie z przed nosa-powiedział tonem nie przyjmującym sprzeciwu.
-No idę,idę-powiedział unosząc ręce w geście poddania.***
-Zatańczysz?-usłyszała przy swoim uchu głęboki zmysłowy głos od którego po
całym jej ciele przeszły ciarki,a w podbrzuszu poczuła ukłucie.
-A cóż to to się stało,iż wielki Pan Malfoy prosi mnie do tańca?-zapytała odwracając się.
-Zasady dobrego wychowania,panno Granger.No więc?
-Oj jutro będę tego żałować,ale co mi tam-mruknęła pod nosem i zwróciła się do ślizgona-Z nieprzyjemnością z panem zatańczę,panie M.
-To zaszczyt jest tańczyć z Draconem Malfoyem-powiedział prowadząc ją za ręke w stronę parkietu.W tle słychać było pierwsze nuty jakiejś miłosnej ballady,co niestety nie ułatwiało im tego.No,ale oczywiście wiedzieli kto maczał w tym swe diabelskie palce.Hermiona przysunęła się do niego,a ten złapał ją w pasie i położył jej dłonie na swych ramionach.
-Zapłacisz za to Zabini-mruknęli w tym samym momencie.
-Ładnie wyglądasz-powiedział kołysząc się z Granger w rytm piosenki.
-Dzieuję,ale to po części zasługa Diabła i Ginny-odpowiedziała lekko speszona.
-Czemu nie nosisz podobnych ubrań na co dzień,tylko jakieś worki?-spytał.
-Bo widzisz Malfoy,gdybym ubierała się w takie ciuchy,cóż mielibyście przesrane-powiedziała lekko się uśmiechając,a ten wysłał jej pytające spojrzenie-Widzisz tych wszystkich chłopców,którzy się na mnie ciągle gapią? Są napaleni na mnie.A jakbym tak chodziła ubrana codziennie musielibyście mieć sporo balsamu i zapas chusteczek znając was,mężczyzn jesteście po prostu nie wyżyci.Ah,zapomniałam dodać,że musielibyście nosić zapasowe bokserki-odpowiedziała zmysłowym głosem.
-Masz o sobie mniemanie-powiedział lekko się śmiejąc,ale w głębi ducha przyznał jej rację”My faceci po prostu jesteśmy nie wyżyci.”
-Oh,ja po prostu stwierdzam fakty-zaśmiała się perliście-Dziękuję,za jakże miły taniec panie Malfoy.
-Ja także panno Granger-skłnił się teatralnie.Jego niebieskie czujne oczy od razu powędrowały w sronę dziewczyny,która jak na złość poruszała się z wdziękiem kołysząc sexownie biodrami ze świadomością,iż młody arystokrata bacznie obserwuje każdy jej ruch.
***
-Wiewiórko,myślę,że to był zły pomysł-szepnął.
-To lepiej nie myśl bo ci to nie wychodzi i bądź cicho bo Filch nas złapie-odwarknęła po cichu skradając się po korytarzu.Po kilku szalonych tańcach i kilkunastu drinkach,nieźle wstawiona Ginn postanowiła zrobić coś szalonego.Wymknęła się z WS i poszła szukać kotki woźnego by po schwytaniu wrzucić ją do szafki zniknięć.Niestety jak zwykle coś,a raczej ktoś musiało jej przeszkodzić,tą osobą był właśnie Blaise,który widząc jej poczynania postanowił iść za nią „dla jej bezpieczeństwa” jak to ujął.
-Okej,okej.Chyba słyszałem Filcha-szepnął rozglądając się.
-Na mój znak uciekamy,okej ?-zapytała na co ten przytaknął-Na trzy,raz,dwa…CHODU!
-Miało być na 3!-krzyknął za nią uciekając przed goniącym ich woźnym.
-Złapie was wy smarkacze!Nie uciekniecie mi.Srogo was ukarzę gówniarze-krzyknął dyszący za nimi woźny.Ślizgon i gryfona śmiejąc się w niebogłosy uciekali co chwilę skręcając w inny hogwardzki korytarz.Wreszcie przebiegając obok jakiegoś schowka,Ruda złapała Diabła za rękaw i wciągnęła do pomieszczenia i kazała mu być cicho.
-Ale jaja-próbował uspokoić oddech.
-No-odpowiedziała Weasley przyglądając się przystojnej twarzy chłopaka,a raczej już mężczyzny.
„Przystojnej?!O rany chyba za dużo wypiłam”pomyślała i zaczęła przysuwać się w stronę Blaise.
-Ruda,co ty robisz ?Jesteś pi..-nie dokończył,gdyż przerwała mu gryfona składając na jego ustach długi, namiętny pocałunek,który z każdą chwilą robił się coraz bardziej łapczywy.Zabini nie panując nad uczuciem pożądania,zaczął oddawać słodkie i namiętne pocałunki Rudej.
Wydawać by się mogło,że temperatura w pomieszczeniu skoczyła o kilka stopni w górę.Dwa rozpalone ciała,nabuzowane pożądaniem i alkoholem ocierały się o siebie niecierpliwie pragnąć więcej.Ginny z wielką zachłannością wpijała się w usta Blaise’a.Jedną ręką trzymałą go za szyję,a drugą wplotła w jego brązowe miękkie włosy lekko za nie ciągnąć.Blaise pod wpływem jej pieszczot cichutko pojękiwał w jej usta.Jego ręce gładziły ją po plecach i tali pragnąc poznać każdy centymetr jej ciała.Poczuł jak jej drobne dłonie zjeżdżające na jego umięśniony tors ukryty pod białą koszulą,a jego mózg powrotem zaczał trzeźwo funkcjonować.Szybko oderwał się od jej kuszących ust.
-Nie wiewiórko,jesteś pijana nie wykorzystałbym cię w takim stanie,nigdy-szepnął patrząc w jej zamglone mgiełką pożądania oczy.
-Ty..ty mnie nie chcesz ?-zapytała płaczliwym głosem.
-Tak,znaczy nie!Kurcze,pragnę cię i to bardzo-powiedział patrząc na jej usta-Chciałbym byś była świadoma moich pieszczot,które bym ci serwował.Może kiedyś uświadomisz sobie,że coś do mnie czujesz i nie jest to tylko pociąg fizyczny,bo jak na razie sama przed sobą nie chcesz się do tego przyznać-westchął i znów na nią spojrzał.
-Nigdy,powtarzam NIGDY,Zabini nie waż się mi mówić co ja czuje i to do ciebie!
Jedynym uczuciem jakim cię darzę to NIENAWIŚĆ!Brzydzę się tobą-wykrzyczałą.Popatrzyła na niego i w jego oczach dostrzegła kilka przeplatających się ze sobą widocznych uczuć.Niedowierzanie,Ból,Smutek.Poczuła wyrzuty sumienia,ale szybko zignorowała je.Slizgon uśmiechnął się,ale był to smutny uśmiech.
-Nigdy nie mów nigdy,Ginewro-powiedział wymawiając jej imię z uczuciem.
-Chyba,już możemy iść,droga wolna-szepnęła wychylając się z za drzwi schowka na miotły.
-A cóż to to się stało,iż wielki Pan Malfoy prosi mnie do tańca?-zapytała odwracając się.
-Zasady dobrego wychowania,panno Granger.No więc?
-Oj jutro będę tego żałować,ale co mi tam-mruknęła pod nosem i zwróciła się do ślizgona-Z nieprzyjemnością z panem zatańczę,panie M.
-To zaszczyt jest tańczyć z Draconem Malfoyem-powiedział prowadząc ją za ręke w stronę parkietu.W tle słychać było pierwsze nuty jakiejś miłosnej ballady,co niestety nie ułatwiało im tego.No,ale oczywiście wiedzieli kto maczał w tym swe diabelskie palce.Hermiona przysunęła się do niego,a ten złapał ją w pasie i położył jej dłonie na swych ramionach.
-Zapłacisz za to Zabini-mruknęli w tym samym momencie.
-Ładnie wyglądasz-powiedział kołysząc się z Granger w rytm piosenki.
-Dzieuję,ale to po części zasługa Diabła i Ginny-odpowiedziała lekko speszona.
-Czemu nie nosisz podobnych ubrań na co dzień,tylko jakieś worki?-spytał.
-Bo widzisz Malfoy,gdybym ubierała się w takie ciuchy,cóż mielibyście przesrane-powiedziała lekko się uśmiechając,a ten wysłał jej pytające spojrzenie-Widzisz tych wszystkich chłopców,którzy się na mnie ciągle gapią? Są napaleni na mnie.A jakbym tak chodziła ubrana codziennie musielibyście mieć sporo balsamu i zapas chusteczek znając was,mężczyzn jesteście po prostu nie wyżyci.Ah,zapomniałam dodać,że musielibyście nosić zapasowe bokserki-odpowiedziała zmysłowym głosem.
-Masz o sobie mniemanie-powiedział lekko się śmiejąc,ale w głębi ducha przyznał jej rację”My faceci po prostu jesteśmy nie wyżyci.”
-Oh,ja po prostu stwierdzam fakty-zaśmiała się perliście-Dziękuję,za jakże miły taniec panie Malfoy.
-Ja także panno Granger-skłnił się teatralnie.Jego niebieskie czujne oczy od razu powędrowały w sronę dziewczyny,która jak na złość poruszała się z wdziękiem kołysząc sexownie biodrami ze świadomością,iż młody arystokrata bacznie obserwuje każdy jej ruch.
***
-Wiewiórko,myślę,że to był zły pomysł-szepnął.
-To lepiej nie myśl bo ci to nie wychodzi i bądź cicho bo Filch nas złapie-odwarknęła po cichu skradając się po korytarzu.Po kilku szalonych tańcach i kilkunastu drinkach,nieźle wstawiona Ginn postanowiła zrobić coś szalonego.Wymknęła się z WS i poszła szukać kotki woźnego by po schwytaniu wrzucić ją do szafki zniknięć.Niestety jak zwykle coś,a raczej ktoś musiało jej przeszkodzić,tą osobą był właśnie Blaise,który widząc jej poczynania postanowił iść za nią „dla jej bezpieczeństwa” jak to ujął.
-Okej,okej.Chyba słyszałem Filcha-szepnął rozglądając się.
-Na mój znak uciekamy,okej ?-zapytała na co ten przytaknął-Na trzy,raz,dwa…CHODU!
-Miało być na 3!-krzyknął za nią uciekając przed goniącym ich woźnym.
-Złapie was wy smarkacze!Nie uciekniecie mi.Srogo was ukarzę gówniarze-krzyknął dyszący za nimi woźny.Ślizgon i gryfona śmiejąc się w niebogłosy uciekali co chwilę skręcając w inny hogwardzki korytarz.Wreszcie przebiegając obok jakiegoś schowka,Ruda złapała Diabła za rękaw i wciągnęła do pomieszczenia i kazała mu być cicho.
-Ale jaja-próbował uspokoić oddech.
-No-odpowiedziała Weasley przyglądając się przystojnej twarzy chłopaka,a raczej już mężczyzny.
„Przystojnej?!O rany chyba za dużo wypiłam”pomyślała i zaczęła przysuwać się w stronę Blaise.
-Ruda,co ty robisz ?Jesteś pi..-nie dokończył,gdyż przerwała mu gryfona składając na jego ustach długi, namiętny pocałunek,który z każdą chwilą robił się coraz bardziej łapczywy.Zabini nie panując nad uczuciem pożądania,zaczął oddawać słodkie i namiętne pocałunki Rudej.
Wydawać by się mogło,że temperatura w pomieszczeniu skoczyła o kilka stopni w górę.Dwa rozpalone ciała,nabuzowane pożądaniem i alkoholem ocierały się o siebie niecierpliwie pragnąć więcej.Ginny z wielką zachłannością wpijała się w usta Blaise’a.Jedną ręką trzymałą go za szyję,a drugą wplotła w jego brązowe miękkie włosy lekko za nie ciągnąć.Blaise pod wpływem jej pieszczot cichutko pojękiwał w jej usta.Jego ręce gładziły ją po plecach i tali pragnąc poznać każdy centymetr jej ciała.Poczuł jak jej drobne dłonie zjeżdżające na jego umięśniony tors ukryty pod białą koszulą,a jego mózg powrotem zaczał trzeźwo funkcjonować.Szybko oderwał się od jej kuszących ust.
-Nie wiewiórko,jesteś pijana nie wykorzystałbym cię w takim stanie,nigdy-szepnął patrząc w jej zamglone mgiełką pożądania oczy.
-Ty..ty mnie nie chcesz ?-zapytała płaczliwym głosem.
-Tak,znaczy nie!Kurcze,pragnę cię i to bardzo-powiedział patrząc na jej usta-Chciałbym byś była świadoma moich pieszczot,które bym ci serwował.Może kiedyś uświadomisz sobie,że coś do mnie czujesz i nie jest to tylko pociąg fizyczny,bo jak na razie sama przed sobą nie chcesz się do tego przyznać-westchął i znów na nią spojrzał.
-Nigdy,powtarzam NIGDY,Zabini nie waż się mi mówić co ja czuje i to do ciebie!
Jedynym uczuciem jakim cię darzę to NIENAWIŚĆ!Brzydzę się tobą-wykrzyczałą.Popatrzyła na niego i w jego oczach dostrzegła kilka przeplatających się ze sobą widocznych uczuć.Niedowierzanie,Ból,Smutek.Poczuła wyrzuty sumienia,ale szybko zignorowała je.Slizgon uśmiechnął się,ale był to smutny uśmiech.
-Nigdy nie mów nigdy,Ginewro-powiedział wymawiając jej imię z uczuciem.
-Chyba,już możemy iść,droga wolna-szepnęła wychylając się z za drzwi schowka na miotły.
-Wracajmy,już wiewiórko pewnie już zauważyli,że nas nie ma.Poszukamy Hermiony i
razem wrócicie do wierzy-powiedział wciąż smutny Diabeł idąc korytarzem ramie w
ramię z ledwo żywą Ginny.
Bardzo fajnie czekam na next!
OdpowiedzUsuńPs. http://szesciorowspanialych.blogspot.com/2013/12/miniaturka-od-paulla-k-mazenskie-kopoty.html - zapraszam na miniaturkę tym razem 2 autorki
OdpowiedzUsuńJeju... to jest świetne <3
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnej części.
http://gabikasia-hp-fanfiction.blogspot.com/
dziękuje dziękuje dziękuje uwielbiam cie moje dwa ulubione parinngi w jednym rozdziale niczego więcej nie pragnę
OdpowiedzUsuń