poniedziałek, 14 października 2013

VIcz.2

"Przepraszam,że tak długo musieliście czekać.Nie ma to jak Gimbaza ;p"
CZYTACIE=KOMENTUJCIE :*

-Może uda nam się,ich gdzieś zgubić ?
-Nie wiem, na razie to nie mogę znaleźć moich botek.Widziałaś je gdzieś ?-spytała wchodząc pod łóżko.
-Ginn,jesteś czarownicą-westchnęła.
-Ah,no racja Accio botki..ała-syknęła rozmasowując sobie głowę.Starsza gryfonka zaśmiała się.
-Choć już bo się spóźnimy-powiedziała.
-Już,już-odpowiedziała Gin poprawiając pasek w swoim czarnym puchowym płaszczyku.
Był Listopad,a na dworze temperatura wynosiła poniżej 0 stopni.Ludzie poubierani byli w ciepłe puchate płaszcze i wełniane czapki.
Przechadzając się ulicami Hogsmead  dwie piękne dziewczyny obmyślały plan pozbycia się swoich towarzyszy.
-Okej,będą czekać na nas przed Trzema miotłami .Plan jest taki : rzucamy na siebie zaklęcia kameleona,bezszelestnie zakradamy się się do nich od tyłu,rzucamy w nich drętwotą.Lewitujemy w jakieś mało widoczne miejsce zdejmujemy z siebie zaklęcie i rzucamy na nich no  i mamy jakąś godzinkę na zakupy-powiedziała Ruda z uśmiechem seryjnego mordercy zacierając ręce.
-Ginny,naoglądałaś się za dużo seriali detektywistycznych i kryminalnych jak byłaś u mnie w wakacje-powiedziała Granger patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
-Myślę,że to by się udało.Wiesz przecież,że dłużej niż 5 minut ze sobą nie wytrzymamy.
-Wiem i to mnie przeraża.Że też musiałam,go wylosować.Jak będzie siedział cicho i nie będzie taki irytujący to może nie będzie potrzeby łamać mu nosa po raz kolejny-powiedziała zamyślona Hermiona.
-Jeden raz to i tak za dużo.Mój nos już nie jest taki idealny.-usłyszały męski głos za swoimi plecami.
-Cholera,mam nadzieje,że nie usłyszeli naszego planu-powiedziała Gin szeptem przysuwając się do Hermiony.
-Twojego Gin,twojego-odszepnęła Herm po czym odwróciła się do Malfoy'a i Zabini'ego,którego nie słyszała wcześniej.
-Hej,Blaise-przywitała się.
-Cześć,Mionka-uśmiechnął się.
-Możemy już zacząć zakupy?-spytała podekscytowana Gin.
-Oj tak,nie mogę się doczekać twojego widoku w obcisłej sukience-powiedział Diabeł z błogim uśmiechem, na co Malfoy patrzył z politowaniem.
-Co to to nie.Nie idę z tobą.Malfoy'a jeszcze zniosę,ale ciebie nie-powiedziała.
-Okej,to ja pójdę z Weasley,a ty z Granger,pasi ?-spytał Malfoy.
-Idealnie-powiedziała zadowolona Herm.
-To okej jest..12,więc spotkamy się o 14.
-O nie!To stanowczo za mało czasu-oburzyły się gryfonki.
-Kobiety-westchnęli panowie i ruszyli z cierpiętniczymi minami.

***

-Jak wyglądam ?-spytała się wychodząc z przymierzalni.
-Jak wiewiórka owinięta w fioletowy ozdobny papier-powiedział Draco z ironicznym uśmieszkiem.Może i wyglądała ładnie ,ale to na pewno nie to.
-Wiesz co Malfoy,weś ty się już lepiej nie odzywaj-powiedziała zła i wróciła do przymierzalni.
Panna Weasley już od 2,5 godziny szukała swojej wymarzonej sukienki na bal.Przymierzyła już chyba z tysięczną sukienkę,ale jak zwykle albo coś nie pasowało je,albo oczywiście jemu.
Znudzony Malfoy co chwile przewracał strony kolejnej gazety o quidditch'u,gdy usłyszał chrząknięcie.Podniósł wzrok z nad gazety i zaniemówił.
-I jak?-zapytała nieśmiało.
-No..no.Bierzemy-wyjąkał oszołomiony.Jeszcze nigdy nie widział,aby dziewczyna tak,zgrabnie prezentowała się w takiej sukience,i to w jego ulubionym kolorze.
"To se wybrała sukienkę,idealnie pasuje pod kolor paczałów Blaise'a"pomyślał i zaśmiał się w duchu na  swoje myśli.
-Okej sukienkę mamy.-Uff-Nie ciesz się,jeszcze buty i dodatki-powiedziała uradowana "wiewiórka" wychodząc ze sklepu i tanecznym krokiem ruszyła w poszukiwaniu sklepu z butami.
-Salazarze,ratuj.

***
-Mionka,to już piąty sklep,zlituj się nad biednym Diabełkiem-powiedział Blaise z rozpaczą.
-Nie,Blaise.Będziemy tak chodzić do puki czegoś nie znajdę-powiedziała wchodząc do sklepu.
-Dzień dobry,w czym mogę pomóc?-spytała się na oko 45letnia kobieta w dość..hipisowskim stylu,na co Blasie wytrzeszczył gały i tylko kuksaniec w żebra od Hermi uchronił go przed utratą oczu.
-Szukam sukni na bal-powiedziała Hermiona.
-Ah,bal,jakże bym chciała powrócić do tamtych czasów-rozmarzyła się-A ten tutaj to jak sądzę przyjaciel twojego partnera-zaśmiała się na widok ich min-macie to wypisane na twarzy.Chodź za mną moje dziecko-powiedziała do miony.
-Herm,ale ty nic nie masz na twarzy,może ja mam ?Niee moja przystojna twarz-podbiegł do najbliższego lustra przyglądając się swojemu odbiciu-..ale..ale ja nic nie mam na twarzy-powiedział patrząc na Herm niewiedzącym wzrokiem,na co ta wybuchła śmiechem i podążyła za kobietą na zaplecze pozostawiając Zabini'ego na pastwę losu i mnóstwa sukienek.
-Masz jakieś konkretne oczekiwania-zapytała spoglądając na sukienki wiszące na wieszakach.
-Chciałabym by była prosta,kobieca i zjawiskowa.
-Chyba mam odpowiednią-powiedziała wyciągając z pudła szczelnie zamkniętą suknię-Ta będzie idealna.No,a teraz przymierzaj.
Hermiona wykonała polecenie i przebrała się.
-Mioona pośpiesz się,nie będę czekał wiecznie-powiedział znudzony Diabeł.
-Już wychodzę-powiedziała.Przesunęła parawan i stanęła przed chłopakiem,któremu na jej widok rozbłysły niebezpiecznie oczy.
-No Hermi,wyglądasz tak sexownie,że mam ochotę wziąć cie tu i teraz,ale nie chce się narazić na gniew wieelkiego blond-włosego Smoczka-powiedział Diabeł,na co dziewczyna rzuciła w niego butem,lecz ten zrobił szybki unik i tylko spojrzał na nią z wyrzutem.
-Nie pozwalaj sobie Zabini,ale to pierwsze uznam za komplement-powiedziała i wróciła za parawan.
-Bo był komplementem,tyle że ode mnie-burknął pod nosem,na co dziewczyna się zaśmiała.

***
-No to jest..15.28,ogłaszamy koniec zakupów-powiedziały,na co chłopcy zawyli ze szczęścia i radowali się jak małe dzieci.
-Kretyni-mruknęła z lekkim uśmiechem patrząc na dwóch prawie dorosłych mężczyzn okładających się dla zabawy pięściami,śmiejąc się przy tym jak dzieci.
-Tee,gady my się już zbieramy!-krzyknęła Ginn.
-Chodźmy już,robi się coraz zimniej-powiedziała Herm mocniej opatulając się szalikiem i kierując swoje kroki w stronę Hogwartu.

***
Nadszedł ten upragniony przez wszystkich dzień.Dzień balu.Balu integracyjnego-który jak miał nadzieję Drops-wreszcie zjednoczy znienawidzone domy.Ostatni tydzień był ciężki,nie tylko dla uczniów,ale i dla nauczycieli,którzy musieli pilnować by w szkole panował spokój.Gryffindor i Slytherin prowadziły między sobą zaciętą walkę,rzucali s siebie klątwami,podrzucali zabronione eliksiry i różne gadżety ze sklepu Weasley'ów by zrujnować życie osobie z przeciwnego domu.Posypało się wiele punktów-które na szczęście i nieszczęście nadrabiała dwójka wrogów,więc walka była zacięta-i wieele szlabanów.
Nauczyciele mieli już dość i z wielką nadzieją czekali na zbliżający się bal,by wreszcie chociaż trochę odpocząć od tego szaleństwa.

***
-Okej,jeszcze tylko makijaż,włosy,sukienka i gotowe-powiedziała Ginn wychodząc z łazienki w samym ręczniku.
-Nie wiem co zrobić włosami-mruknęła Herm siedząc przed toaletką i podkreślając usta czerwoną szminką.
-Oh,wystarczy,że je rozpuścisz,trochę podkręcisz i będziesz mieć sexowne fale-powiedziała ryży* Weasley szukając swoich zielonych szpilek.
-Dzięki,Ginny.No to czas na sukienkę-powiedziała i podeszła do szafy gdzie na wieszaku wisiała piękna czerwona sukienka,którą wręczyła jej właścicielka sklepu.Poszła do łazienki,gdzie przebrała się w swoją idealną sukienkę,podeszła do lustra i założyła na szyję i uszy piękny komplet małych perełek,które dostała od Rona na urodziny.
"Jeszcze tylko buty i mogę ruszać w tany"-pomyślała i wyszła z łazienki.
-Wow-wyrwało się obydwu gryfonkom.
-Ginny,Blaise padnie z wrażenia-powiedziała zachwycona wyglądem Ginewry.
-I żeby już nie wstał.Ty za to wyglądasz jak sexbomba,przy tobie wyglądam jak szara myszka-uśmiechnęła się.
-A wiesz,że Diabeł ma zielone oczy,żeście się wpasowali-powiedziała starsza gryfonka,gdy te już wychodziły z PW** gryfonów.
-O rany,to już wiem dlaczego tak bardzo podobała się Malfoy'owi-westchnęła zrezygnowana.

***
-No gdzie one są-niecierpliwił się.
-Wiesz jak to jest ciuchy,buty,makijaż
-Granger,może nakładać tone makijażu i nic jej to nie da.
-Zdziwisz się Draco,bo Miona,nie jest typem"wytapetowanej Barbie",a w sukni wyglądała zabójczo-powiedział Blaise.
-Ruda,to samo-powiedział Smok.
-No długo jeszcze-niecierpliwił się.Już od ponad 20 minut wraz z Zabini'm czekali na nie przed WS.Wokół było już dużo par,które szeptały do siebie podnieconymi głosami.
-Cześć chłopaki-usłyszeli męski głos.
-Hey Nott,gdzie masz swoją partnerkę ?
-Tutaj-usłyszeli cichutki kobiecy głos dochodzący z za pleców Teo,by po chwili ujrzeć drobną blondynkę z niebieskimi oczami.Sukienka idealnie leżała na jej zgrabnym ciele,a w uszach miała..rzodkiewki!
-Pom..Luna Lovegood-poprawił się Draco pod wpływem groźnego spojrzenia Teodora.
-Malfoy,cześć Diable-przywitała się.
-Hej Luna,pięknie wyglądasz-powiedział na co dziewczyna lekko się zarumieniła,a Teo spojrzał na nią z..czułością ?
Nagle zrobiło się cicho,wszyscy wpatrzeni byli w schody.
-Co się stało,coś ciekawego ?-spytał się Dracon Teodora.
-Odwróćcie się pacany-powiedział oszołomiony.
Tak też zrobili.
-O,Merlinie-jęknęli na ten widok,by po chwili zanieść się głośnym śmiechem.


*ryży-oznacza..rudy ;p
**PW-Pokój Wspólny

2 komentarze:

  1. o mamusiu... tak teraz sobie uświadomiłam, że musze pójść na zakupy xd
    Nie no rozdział cud, miód i orzeszki po prostu *-----*
    Pisz szybko następny :)
    Zapraszam na rose-breavic-draco-malfoy-love.blogspot.com

    Pozdrawiam.
    Rose.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cud, miód i żelki <3
    Lecę czytać dalej!
    Paulla K
    dorcasihuncwoci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń